VI niedziela Wielkiego Postu
Niedziela Palmowa czyli Męki Pańskiej
I czytanie: Iz 50,4-7
Psalm: Ps 22,8-9.17-20.23-24
II czytanie: Flp 2,6-11
Fragment dzisiejszej Ewangelii
Męka Pana naszego Jezusa Chrystusa
według świętego Łukasza 22,14-23.56
Śmierć Jezusa
E. Było już około godziny szóstej i mrok ogarnął całą ziemię aż do godziny dziewiątej. Słońce się zaćmiło i zasłona przybytku rozdarła się przez środek. Wtedy Jezus zawołał donośnym głosem:
+ Ojcze, w Twoje ręce powierzam ducha mojego.
E. Po tych słowach wyzionął ducha.
Komentarz:
Szymonie, Szymonie, oto szatan domagał się, żeby was przesiać jak pszenicę; ale Ja prosiłem za tobą, żeby nie ustała twoja wiara.
I co? Jakże dobrze zna Jezus serce człowieka. Chwilę później, po zapewnieniu Piotra, że odda za Niego życie usłyszy z ust Jezusa: Powiadam ci, Piotrze, nie zapieje dziś kogut, a ty trzy razy wyprzesz się tego, że Mnie znasz. Jezus to wie. Zadziwiające. W I czytaniu słyszymy: Pan Bóg otworzył Mi ucho, a Ja się nie oparłem ani się cofnąłem. Podałem grzbiet mój bijącym i policzki moje rwącym Mi brodę. Nie zasłoniłem mojej twarzy przed zniewagami i opluciem. Pan Bóg Mnie wspomaga, dlatego jestem nieczuły na obelgi, dlatego uczyniłem twarz moją jak głaz i wiem, że wstydu nie doznam. Przed oczami stają nam oczywiście sceny z pojmania, z biczowania, z cierniem okorowania, całej męki i ukrzyżowania. Widzimy Żydów, faryzeuszy, kapłanów, żołnierzy rzymskich. Ale przecież to również uczniowie, najbliżsi zdradzili, zaparli się, uciekli. Piotr, ten, za którego prosił Jezus wyparł się, a Jezus o tym wiedział i mimo to, mówi do Piotra: Ty ze swej strony utwierdzaj twoich braci. Niewyobrażalne. Czy jest większa miłość? Jeszcze Piotr nie zgrzeszył, jeszcze się nie zaparł a już Jezus mu przebaczył. To jest właśnie twój i mój Bóg. A teraz w miejsce imienia Szymona wstaw swoje imię. Dziś Jezus mówi ci: …., oto szatan domagał się, żeby was przesiać jak pszenicę; ale Ja prosiłem za tobą, żeby nie ustała twoja wiara. I pomimo, że doskonale nas zna, zna nasze serce, niczego to nie zmienia. Mało tego. On wie, że jak Piotr jesteśmy bardzo skorzy do szybkich deklaracji. Panie, z Tobą gotów jestem iść nawet do więzienia i na śmierć. Czyż nie deklarujemy się wiernymi uczniami Jezusa, czyż nie zapewniamy wszystkich, że jesteśmy ludźmi wierzącymi, chrześcijanami? Czyż nie mówimy, że On jest naszym Panem i Mesjaszem, że Jemu chcemy oddawać chwalę i Go wielbić? Dziś Niedziela Męki Pańskiej, Niedziela Palmowa. Dziś w Liturgii słyszymy słowo od Hosanna do ukrzyżuj. Ci sami ludzie, ten sam tłum. Ten sam Piotr od: z Tobą gotów jestem iść nawet do więzienia i na śmierć., do: Nie znam Go, kobieto. A teraz kolej na ciebie i na mnie. Czas na konfrontacje naszych słów, modlitw, deklaracji i może nawet szczerych chęci do faktów, szarej rzeczywistości, realiów życia codziennego. Zacznijmy od zaproszenia Jezusa w Ogrodzie Oliwnym: Módlcie się, abyście nie ulegli pokusie. Przed nami najważniejszy tydzień w roku. Wielki Tydzień. I prośba Jezusa : módlcie się … tylko czuwając, tylko słuchając, tylko wtedy, gdy jak On pozwolimy, by Bóg otworzył nam ucho będziemy zdolni stanąć przed Ojcem, by powtórzyć za Jezusem słowa modlitwy: Ojcze, jeśli chcesz, zabierz ode Mnie ten kielich! Jednak nie moja wola, lecz Twoja niech się stanie! Czy oby na pewno chcę się tak modlić? Gdy czytam opis męki, gdy słucham słów z I czytania i gdy powracają mi w pamięci słowa Jezusa: A kto by chciał Mi służyć, niech idzie na Mną, a gdzie Ja jestem, tam będzie i mój sługa., to cisną mi się na usta słowa Piotra: Nie znam Go. I Jezus to wie. I wiedząc prosi za mną, by moja wiara nie ustała. I dobrowolnie pozwala mi, bym Go w sobie odrzucała, zdradzała, opluwała, biczowała, krzyżowała. I gdy znów i znów ulegam pokusie, gdy moim ojcem jest ojciec kłamstwa, gdy łamię I przykazanie i wybieram przed Bogiem cudzych bogów: siebie, akceptację, uznanie, bezpieczeństwo, opinię, drugiego człowieka, swoją wygodę, miłość własną – egoizm, dumę, pychę, gdy Go tym krzyżuję i skazuję w moim życiu na śmierć, On opluty, wyszydzony, ubiczowany, w cierniowej koronie, nagi, na krzyżu modli się do Ojca w niebie za mnie: Ojcze, przebacz im, bo nie wiedzą, co czynią. Za ciebie też. Jezus wie, doskonale wie jak wygląda moje i twoje życie. Tak jak wiedział co zrobi Piotr i jak zachowa się Judasz. Nic nie zmieni Jego miłości do nas. Każdego dnia na nowo będzie próbował wejść w nasze życie. Każdego dnia na nowo pozwoli się opluć, zdradzić, odrzucić, ukrzyżować i umiera za ciebie i za mnie. To nie przenośnia, To nie bajka. To rzeczywistość. I choć umarł raz na Golgocie, oddając życie za każdego człowieka, to przecież urzeczywistnia się to podczas każdej ofiary Mszy św. Dziś również, podczas tej Eucharystii Jezus przyjmuje postać sługi i staje się posłuszny aż do śmierci i to śmierci krzyżowej. Dlatego też Bóg Go nad wszystko wywyższył i darował Mu imię ponad wszelkie imię, aby na imię Jezusa zgięło się każde kolano istot niebieskich i ziemskich i podziemnych. I aby wszelki język wyznał, że Jezus Chrystus jest PANEM - ku chwale Boga Ojca. Czas dziś na konfrontację za słowem. Staje dziś przede mną Jezus, który dla mnie przyjął postać sługi, który się uniżył, który z miłości do mnie umiera za mnie, który mi przebacza wszystko, którego miłosierdzie nie ma granic. Co z tym zrobię? Czy w świetle tego słowa przyjmę tę miłość? Pozwolę się osądzić temu słowu? Uznam prawdę o sobie? Z Jezusem było ukrzyżowanych dwóch łotrów. Jaka jest moja modlitwa, którego z nich słyszę w sobie: Czy Ty nie jesteś Mesjaszem? Wybaw więc siebie i nas. czy też ; Ty nawet Boga się nie boisz, chociaż tę samą karę ponosisz? My przecież - sprawiedliwie, odbieramy bowiem słuszną karę za nasze uczynki, ale On nic złego nie uczynił. I dodał: Jezu, wspomnij na mnie, gdy przyjdziesz do swego królestwa. Trudno jest uznać w sobie grzesznika. Trudno jest zaakceptować w sobie słabość, zobaczyć zdradę i przyjść do Jezusa, by uznać w Nim Pana swego życia. Wielki Tydzień kończy się Wielkanocą. Zmartwychwstaniem. Wywyższeniem. I to jest kropka nad „i”, która mówi, że to Jezus ma racje, że Jego nauka, Jego droga jest prawdą, jedyną, słuszną, prowadzącą do pełni życia. Nie ma grzechu, którego nam nie odpuści, gdy do Niego przyjdziemy. Nie ma zdrady, której nam nie przebaczy, gdy do Niego wrócimy. Jego miłosierna miłość nie ma końca. Gdy będziemy się modlić, gdy będziemy prosić Boga, by otworzył nam ucho, gdy spróbujemy trwać z Nim w Ogrodzie Oliwnym, to się okaże, że wchodząc z Nim w krzyż znajdziemy tam życie, wolność, miłość, prawdę, i rzeczywistość krzyża nas wyzwoli i będziemy wolni. Od czego zacząć? Módlcie się …